Maria miała jednego syna, ojciec opuścił ich, kiedy Pawełek był jeszcze mały. Pracując na etat w sklepie, Maria po godzinach dorabiała w domu przerabiając ludziom ubrania. Chciała zapewnić jak najlepsze warunki swojemu synkowi. Paweł uczył się bardzo dobrze, chodził na dodatkowe lekcje angielskiego opłacane pieniędzmi. ciężko zarobionymi przez mamę. Po maturze dostał się na upragnione studia – medycynę. Na studiach poznał dziewczynę, która z czasem stała się jego narzeczoną. Gdy przyjeżdżał do domu opowiadał o niej matce, która niecierpliwie czekała na poznanie wybranki swojego syna. Gdy nadszedł dzień przyjazdu syna z narzeczoną, rano Paweł zadzwonił do matki. Poprosił ją, aby nie przyznawała, że jest jego matką, lecz że, pracuje w domu jako służąca. Argumentował, że Kasia pochodzi z zamożnej rodziny i nie jest przygotowana na widok przyszłej teściowej, steranej pracą i zniszczoną fizycznie. Matka z bólem serca przyznała na to, kochała bowiem bezgranicznie swojego syna. Miała nadzieje, że wszystko się wyjaśni. Jednak kłamstwo syna miało dalszy ciąg. Przed drugą wizytą Kasi poprosił on matkę, żeby na czas wizyty poszła na strych. Poszła. Powiedział, że ma zejść dopiero po 22. Nie zeszła. Przyczyną jej zgonu było pękniecie serca. Paweł zrozumiał swój grzech, gdy opuściła go narzeczona.
W dniu jutrzejszym Kościół obchodzi święto Ofiarowania Pana Jezusa w świątyni. Matka Boża przynosi Jezusa do świątyni, dziękując Bogu za dar macierzyństwa i prosząc o dalsze prowadzenie. W tradycji żydowskiej każde pierworodne dziecko płci męskiej jest poświecone Bogu. Rodzice po urodzeniu dziecka składają w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie. Składają w ofierze również swoje troski i wyznają wiarę w wolę Bożą. Przed Soborem Watykańskim II w liturgii katolickiej praktykowany był obrzęd wprowadzenia matki do świątyni po urodzeniu dziecka tzw. Wywód. Wyrażał on wdzięczność matki za dar macierzyństwa i prośbę o pomoc Bożą przez wstawiennictwo Matki Najświętszej w jego wychowaniu.
W każdej parafii są duszę, które nawet w dni powszednie idą do kościoła. Św. Łukasz wspomina takie postacie z czasów Jezusa - starca Symeona i wdowy Anny. Do samej świątyni nie wolno było wejść niekapłanom. Można było gromadzić się jednak na otwartych krużgankach świątyni. Starzec Symeon wyczekiwał pojawienia się Mesjasza, który jest ,, światłem na oświecenie pogan”. Mówi on do Maryi, wskazując na Jezusa : ,, Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak któremu sprzeciwiać się będą.” W dzisiejszych czasach to zdanie wydaje się być ciągle aktualne – Krzyż Jezusa jest niestety dla niektórych ciągle znakiem, który ,,gryzie” ich autonomie światopoglądową.
,,A Twoją duszę miecz przeniknie” – mówi Symeon do Matki Jezusa. ,,Światło na oświecenie pogan” nie zostaje przez wszystkich przyjęte. Z powodu tych, którzy Nim pogardzą wycierpi bardzo wiele również Jego Matka. Maria z przytoczonej opowieści cierpiała z powodu braku miłości i kłamstwa swojego syna, którego kochała ponad wszystko. Maryja natomiast cierpi z powodu każdej zniewagi i obojętności wobec Jej Syna. Każdy nasz grzech jest mieczem, przenikającym Serce Matki Najświętszej. Cierpi z powodu grzechów Jej wszystkich synów i córek. Niech to światło poświęconej jutro gromnicy będzie dla nas symbolem oświecania naszego życia przez Chrystusa i Jego Słowa, a przede wszystkim gotowości ofiarowania Bogu naszego życia. Przez Maryje dojdziemy do Jezusa, nie każmy jej ,,iść na strych”, uznając niekiedy kult Matki Bożej za niezdrową dewocje, przejaw ,,moherowości”.