piątek, 27 stycznia 2012

A Twoją duszę miecz przeniknie...

Maria miała jednego syna, ojciec opuścił ich, kiedy Pawełek był jeszcze mały. Pracując na etat w sklepie, Maria po godzinach dorabiała w domu przerabiając ludziom ubrania. Chciała zapewnić jak najlepsze warunki swojemu synkowi. Paweł uczył się bardzo dobrze, chodził na dodatkowe lekcje angielskiego opłacane pieniędzmi. ciężko zarobionymi przez mamę. Po maturze dostał się na upragnione studia – medycynę. Na studiach poznał dziewczynę, która z czasem stała  się jego narzeczoną. Gdy przyjeżdżał do domu opowiadał o niej matce, która niecierpliwie czekała na poznanie wybranki swojego syna. Gdy nadszedł dzień przyjazdu syna z narzeczoną, rano Paweł zadzwonił do matki. Poprosił ją, aby nie przyznawała, że jest jego matką, lecz że, pracuje w domu jako służąca. Argumentował, że Kasia pochodzi z zamożnej rodziny i nie jest przygotowana na widok przyszłej teściowej, steranej pracą i zniszczoną fizycznie.  Matka z bólem serca przyznała na to, kochała bowiem bezgranicznie swojego syna. Miała nadzieje, że wszystko się wyjaśni. Jednak kłamstwo syna miało dalszy ciąg. Przed drugą wizytą Kasi poprosił on matkę, żeby na czas wizyty poszła na strych. Poszła. Powiedział, że ma zejść dopiero po 22. Nie zeszła. Przyczyną jej zgonu było pękniecie serca. Paweł zrozumiał swój grzech, gdy opuściła go narzeczona.
W dniu jutrzejszym Kościół obchodzi święto Ofiarowania Pana Jezusa w świątyni. Matka Boża przynosi Jezusa do świątyni, dziękując Bogu za dar macierzyństwa i prosząc o dalsze prowadzenie. W tradycji żydowskiej każde pierworodne dziecko płci męskiej jest poświecone Bogu. Rodzice po urodzeniu dziecka składają w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie. Składają w ofierze również swoje troski i wyznają wiarę w wolę Bożą. Przed Soborem Watykańskim II w liturgii katolickiej praktykowany był obrzęd wprowadzenia matki do świątyni po urodzeniu dziecka tzw. Wywód. Wyrażał on wdzięczność matki za dar macierzyństwa i prośbę o pomoc Bożą przez wstawiennictwo Matki Najświętszej w jego wychowaniu.
W każdej parafii są duszę, które nawet w dni powszednie idą do kościoła. Św. Łukasz wspomina takie postacie z czasów Jezusa -  starca Symeona i wdowy Anny. Do samej świątyni nie wolno było wejść niekapłanom. Można było gromadzić się jednak na otwartych krużgankach świątyni. Starzec Symeon wyczekiwał pojawienia się Mesjasza, który jest ,, światłem na oświecenie pogan”. Mówi on do Maryi, wskazując na Jezusa : ,, Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak któremu sprzeciwiać się będą.” W dzisiejszych czasach to zdanie wydaje się być ciągle aktualne – Krzyż Jezusa jest niestety dla niektórych ciągle znakiem, który ,,gryzie” ich autonomie światopoglądową.
,,A Twoją duszę miecz przeniknie” – mówi Symeon do Matki Jezusa. ,,Światło na oświecenie pogan” nie zostaje przez wszystkich przyjęte. Z powodu tych, którzy Nim pogardzą wycierpi bardzo wiele również Jego Matka. Maria z przytoczonej opowieści cierpiała z powodu braku miłości i kłamstwa swojego syna, którego kochała ponad wszystko. Maryja natomiast cierpi z powodu każdej zniewagi i obojętności wobec Jej Syna. Każdy nasz grzech jest mieczem, przenikającym Serce Matki Najświętszej. Cierpi z powodu grzechów Jej wszystkich synów i córek. Niech to światło poświęconej jutro gromnicy będzie dla nas symbolem oświecania naszego życia przez Chrystusa i Jego Słowa, a przede wszystkim gotowości ofiarowania Bogu naszego życia. Przez Maryje dojdziemy do Jezusa, nie każmy jej ,,iść na strych”, uznając niekiedy kult Matki Bożej za niezdrową dewocje, przejaw ,,moherowości”.

sobota, 21 stycznia 2012

Pawłowe drogi do Boga

Często ludzie lubią oceniać innych biorąc pod uwagę cały dorobek ich życia. Nie jaki jesteś, ale jaki byłeś wcześniej. Ileż to razy słyszy się słowa potępienia człowieka, który nawrócił się w wieku dojrzałym, może nawet zbliżając się do kresu swojego ziemskiego życia (,,komuch jeden nad grobem stoi i dopiero teraz znalazł drogę do Kościoła”).  Tym właśnie różni się Bóg od człowieka, że zawsze dostrzega zmiany na lepsze, cieszy się z nich i ich wyczekuje, a przede wszystkim woła nieustannie.
Dzisiaj w Kościele Powszechnym obchodzimy święto Nawrócenia św. Pawła. Historia jego życia była bardzo bogata w doświadczenia. Przeszedł on drogę od fanatycznego prześladowcy chrześcijan do Apostoła Narodów w krzewieniu nauki Chrystusa. Uczestniczył jako świadek w kamienowaniu św. Szczepana. Około 35 roku z własnej woli udał się z listami polecającymi do Damaszku, aby tam ścigać chrześcijan. U bram miasta olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos: "Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?" - "Kto jesteś, Panie?" - powiedział. A On: "Jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić" (Dz 9, 3-6).  Szaweł przyjął chrzest i przyjął imię Paweł i stał się gorliwym sługą Ewangelii.  Pewnego dnia Paweł nauczał wieczorem w portyku, a pewien młodzieniec, imieniem Patroklus, podczaszy Nerona, bardzo przez niego lubiany, wy­szedł na okno, aby lepiej słyszeć Pawła spomiędzy wielkiego tłumu słuchających, który go otaczał. Zdrzemnął się jednak, a wtedy wypadł z okna i zabił się. Dowiedziawszy się o tym Neron zmartwił się bardzo jego śmiercią, ale natychmiast wy­brał sobie innego podczaszego. Paweł odgadł to duchem proroczym i po­lecił otaczającym go, aby poszli i przynieśli mu zmarłego Patroklusa. Gdy zaś przyniesiono młodzieńca, Paweł wskrzesił go i odesłał z towarzyszami do cezara. Po tych wydarzeniach jednak wzrosła fala nawróceń, co bardzo zaniepokoiło cezara. Za głoszenie Chrystusa św. Paweł poniósł śmierć męczeńską przez ścięcie mieczem.
W dzisiejszych czasach wielu jest współczesnych Pawłów. Jednym z przykładów drogi od radykalnego propagatora aborcji do obrońcy życia poczętego jest postać niedawno zmarłego, Bernarda Nathansona, amerykańskiego profesora medycyny. W 1979 zmienił swoje poglądy i stał się zagorzałym przeciwnikiem przerywania ciąży i stosowania eutanazji, a w 1996 za sprawą ks. Johna McCloskeya z Opus Dei został katolikiem. W 1984 roku nakręcił głośny, dokumentalny film pt. Niemy krzyk. W 1987 w filmie ,,Zaćmienie rozumowania” pokazał aborcję pięciomiesięcznego płodu. Przedstawia on zabieg przerwania ciąży. Według Nathansona, pokazywany w filmie płód, stara się uciec przed narzędziami medycznymi krzycząc z bólu.
Przykładem nawrócenia w dorosłym wieku jest francuski pisarz Andre Frossard, wychowywany w rodzinie ateistycznej (jego ojciec był jednym z założycieli Francuskiej Partii Komunistycznej. Pewnego dnia Andre czekał przed kościołem na swojego znajomego, aż w końcu zdecydował się wejść za nim do kaplicy, gdzie wystawiony był Pan Jezus w monstrancji. Tam doznał olśnienia, a świat wydał mu się piękniejszy. W zderzeniu z tym niezwykłym doświadczeniem, dotychczasowe życie uznał za jałowe i postanowił coś w nim zmienić. W wieku 20 lat przystąpił do Kościoła katolickiego i został ochrzczony. Na swoim koncie ma wiele publikacji poświęconych tematyce religijnej. Do najbardziej znanych należą: "Spotkałem Boga" i "Istnieje inny świat". Był przyjacielem bł. Jana Pawła II.
Niech dzisiejsze święto będzie dla nas okazją do zatrzymania się nad swoją wiarą i sprawą postrzegania innych osób. Niech postawa współczesnych Pawłów napełnia nas nadzieją, że Bóg zawsze woła i czeka.

piątek, 13 stycznia 2012

Aby wszyscy byli jedno

W ostatnim czasie zbierając materiały do publikacji poświęconej osobie księdza Feliksa Sawickiego, usłyszałem z ust pana Leszka Witkiewicza ciekawą anegdotę dotyczącą osoby księdza Sawickiego. Miał on dwie pasje : wędkowanie i karty. Ksiądz Sawicki mieszkał  przez pewien czas u rodziny Szumskich. Często spotykali się na grze w karty : ksiądz Feliks Sawicki, Bazyli Szumski (wicestarosta malborski, wyznania prawosławnego), Wihlelm von Bϋllow (protestant, potem katolik) i Witold Witkiewicz (agnostyk). To lokalny przykład przyjaźni międzyludzkiej, która stoi ponad podziałami religijnymi.
Początek Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan skłania nas do refleksji nad pojęciem i wagą ekumenizmu. W obliczu ataków na chrześcijaństwo, Pismo święte i krzyż, które są wspólnymi znakami wszystkich chrześcijan, narasta potrzeba szukania porozumienia. W historii Polski i świata niestety mamy wiele przykładów, gdzie wyznanie było przyczyną sporów, nawet w obrębie chrześcijaństwa. Czy możliwe jest jednak szukanie jedności, nie zatracając jednak własnej katolickiej tożsamości ? Temat ten nie od dziś budzi kontrowersje wewnątrz Kościoła. Myślę , że jedność nie zaczyna się od wspólnego wertowania katechizmów w celu szukania podobieństw i kompromisów. Dialog teologiczny jest bardzo ważny, lecz nie będzie on z pewnością przedmiotem rozważań człowieka prostego, niezbyt zaawansowanego jeśli chodzi o religioznawstwo i niestety często – nawet o katechizm Kościoła Katolickiego.
Ekumenizmem w praktyce są wspólne społeczne inicjatywy kościołów chrześcijańskich np. rozprowadzanie świec na stół wigilijny (katolickie Caritas, prawosławne Eleos i protestancka Diakonia). Kiedyś młody Karol Wojtyła powiedział ,,Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga”, dlatego ważna jest również wspólna modlitwa. Ja osobiście doświadczyłem takiej modlitwy ekumenicznej podczas sylwestrowego spotkania młodych Taize w Berlinie. To co ujęło mnie najbardziej to gościnność mieszkańców Berlina (każdy z nas został przydzielony do parafii a stamtąd do rodzin, które nas ugościły przez kilka dni) oraz wielka radość i życzliwość dla siebie wszystkich przybyłych. Dzielenie się Jezusem, jego radością, śpiewanie kolęd w berlińskim metrze, tańce przed halami wystawowymi to wspomnienia z tego ekumenicznego spotkania.
Kilkanaście lat temu jedyna córka byłego premiera RP Jerzego Buzka, Agata, ciężko zachorowała. Obok trzech lat chemioterapii i naświetlań pomocą dla niej była modlitwa matki Ludgardy, katoliczki, która siły czerpała z wiary w Boga. Na duchu podtrzymywała matkę walczącą o życie dziecka modlitwa. Chodziła i czyni to po dzień dzisiejszy do Kościoła św. Bartłomieja w Gliwicach na nowenna do – jak sama mówi – Cudownej Matki Bożej. Zawsze chodziła na nowennę sama. Pewnego dnia, po powrocie z pracy położyła się, aby trochę odpocząć i głęboko zasnęła. Po przebudzeniu było już za późno, aby zdążyć na nabożeństwo. Zauważyła, że w domu nie było męża – luteranina. Wszystko wyjaśniła kartka leżąca na stole : ,,Poszedłem za ciebie na nowennę. Jurek”. Nigdy nie zapomni mu tego gestu i słów, gdy wrócił z kościoła : ,,Wiesz, ale tam pięknie śpiewają”.
Tegoroczne hasło Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan jest zainspirowane słowami z Pierwszego Listu św. Pawła do Kolosan : "Przemienieni przez zwycięstwo Jezusa Chrystusa”. Wiara w Boga ma prowadzić nas do przemiany naszego życia na lepsze. Jezus zwyciężył i chce byśmy i my przezwyciężali w naszych sercach nienawiść i jednoczyli się w dzieleniu się Nim ze światem, który często spycha Boga na boczny tor.

czwartek, 5 stycznia 2012

Nie bądź taki ważny

Znajdujemy się na początku okresu karnawału, który jest czasem radości i urządzania rozmaitych zabaw. Niegdyś papieże potępiali zabawy taneczne, jako siedlisko zgorszenia w ówczesnej mentalności. W dzisiejszych czasach widzimy , że dyskoteki mimo rozmaitych zagrożeń (narkotyki, alkohol) nie są miejscami wykluczonymi w moralnej ocenie. Co więcej – dyskoteki  są normalnymi miejscami spotkań młodzieży. Co ma więc dyskoteka wspólnego z wiarą ? Jest dobrym miejscem ewangelizacji i dzielenia się Chrystusem. W Łodzi organizowane są nawet dyskoteki ewangelizacyjne – gdzie jest czas na zabawę (wcale nie przy pieśniach kościelnych:) jak i na adoracje w ciszy Najświętszego Sakramentu i możliwość spowiedzi. To element nowej ewangelizacji – przystosowanej do rozwoju świata i potrzeb ludzi. Świata, który zapomina jednak o autentycznej radości spotkania z człowiekiem , szukając oparcia w używkach i rzeczach materialnych.
Znamy bardzo wiele świadectw z życia świętych, którzy ukazują swoją radość czerpaną z wiary. Chyba najbardziej znane humorystyczne fakty pochodzą z życia bł. Jana Pawła II. Podczas pierwszej wizyty w USA Papież spotkał się z rodziną prezydenta Jimmy’ego Cartera. Pięcioletnia wówczas wnuczka prezydenta, mając kłopoty z wygłoszeniem powitania, powtarzała w kółko: - Jego Świątobliwość, Jego Świątobliwość. Papież, chcąc wybawić dziewczynkę z kłopotów, wziął ją w ramiona i powiedział: - Mów mi wujaszku. Jeden z watykańskich prałatów chciał się nauczyć polskiego, więc sprowadził sobie nasz elementarz. Nauka była jednak tak pospieszna, że kiedy chciał się nową umiejętnością pochwalić przed Ojcem Świętym, coś mu się pomyliło i zamiast: "Jak się czuje Papież", rzekł: "Jak się czuje piesek?". Papież spojrzał na niego zdumiony, po czym odpalił: "Hau, hau".
Umiejętność śmiania się z samego siebie jest wyrazem pokory i świadomości własnej znikomości oraz  nieważności. Ale nie tylko tym. Poczucie humoru pozwala bowiem przywrócić rzeczom właściwe proporcje. Papież Jan XXIII, również błogosławiony, zwykł często powtarzać, że ,, "Każdego ranka, gdy wstaję, mówi mi mój Anioł Stróż: "Angelo, nie bądź taki ważny"".
Radość to nieodłączny element życia chrześcijanina. Arka Noego śpiewa o świętym, że ,,tylko nawrócony jest zadowolony”. Mimo trosk życia codziennego stara się on zachowywać pogodę ducha. Bo czy człowiek wiecznie ponury i narzekający może pociągnąć innych do Chrystusa ? św. Teresa z Avila mawiała : „Niech Bóg mnie zachowa od ponurych świętych!”.
Święci nie boją się okazywać swojej radości, jak pokazywał to nam w wielu sytuacjach m.in. bł. Jan Paweł II. Nie myślą w kategoriach ,,jestem osobą na poważnym stanowisku, nie chce zrobić z siebie durnia”. Wiedzą, że ich radość pomnoży się i być może będzie bodźcem dla innych, by podążać wraz z nimi drogami wiary w Boga.
Wielokrotnie sam doświadczyłem radości z wiary w Boga na rozmaitych rekolekcjach, spotkaniach np. Lednica. Ludzie tańczyli, śpiewali , śmiali się. Nie była to jednak radość wypływająca tylko z nich samych.  Radość ze „wspomagaczem”, którym jest Jezus Chrystus .
Modlitwa o humor św. Tomasza Morusa
Zechciej mi dać zdrowy żołądek, Panie, a także nieco jedzenia. Zechciej mi dać świętą duszę, Panie.  Duszę, która ma stale na oku to, co jest dobre i czyste,  ażeby w obliczu grzechu nie wpadła w strach,
ale umiała znaleźć sposób przywrócenia wszystkim rzeczom należnego porządku. Zechciej mi dać duszę, której obca jest nuda,  która nie zna szemrania, wzdychań, użaleń, i nie pozwól, ażebym kłopotał się zbyt wiele  wokół tego panoszącego się czegoś, która nazywa się „ja”. Panie, obdarz mnie zmysłem humoru.
Daj mi łaskę rozumienia się na żartach,  ażebym zaznał w życiu trochę szczęścia i innych mógł nim obdarzyć.
Amen.

Objawienie Boga

To było objawienie. Jacek był zachwycony nowym misiem a gdy stopniowo dorastał - nową kolekcją klocków, premierą następnej części ulubionej serii książek... Przyszedł czas, że kolejnym objawieniem, poza którym niczego nie widział, stała się dziewczyna o imieniu Agnieszka. Pobrali się jeszcze na studiach. On był potem zdolnym kierownikiem działu i pierwszym sekretarzem  PZPR w jednej z dużych fabryk, ona – znalazła pracę jako nauczycielka w pobliskiej podstawówce. Jacek pochodził z religijnej rodziny, lecz z czasem, gdy piął się po szczeblach partyjnej kariery stopniowo odchodził on od Boga. Przyczynił się do tego kolejny zachwyt Jacka – ideologia komunizmu, gdzie Boga zastąpiło działanie mas robotniczych.
Jacek i Agnieszka mieli ukochaną córeczkę, jedynaczkę. Pewnego dnia w czasie zabawy w piaskownicy chłopak sypnął jej w oczy piaskiem. To dało początek chorobie, tak że dziewczynka mimo wizyt u najlepszych specjalistów traciła wzrok. Gdy lekarze bezradnie rozkładali ręce stwierdzając, że na tym etapie rozwoju medycyny już nic pomóc nie są w stanie, powiedzieli, że tu może dopomóc tylko cud. Chociaż ojciec już nie wierzył w cuda, udał się do Częstochowy, w której przecież – jak mówili niegdyś rodzice Jacka- działy się  cuda. Po długiej modlitwie przed obrazem Czarnej Madonny pochylił się on nad córką i zapytał: "Córuś, czy widzisz. - "Nie, tatko, nic nie widzę, ale modlę się za ciebie, abyś uwierzył". - I wrócił do domu z Częstochowy "widzący", że bez Boga życie nie ma głębi, a cierpienie jest trudne do zniesienia.
,,Trzech Króli” to w kalendarzu liturgicznym uroczystość Objawienia Pańskiego. Objawienie jest zawarte w Słowie Bożym. Pan Bóg jednak każdemu człowiekowi objawia się inaczej : Bóg jest zawsze otwarty , lecz droga człowieka do poznania Boga jest różna. Przychodzi rozmaitymi drogami :jako ,,ambulans ratunkowy”, jak i również jako trudności. Objawienie to zachwyt Bożą miłością i otwarcie na działanie Bożej Opatrzności. Patrząc czysto racjonalnie, Jezusa trudno jest dostrzec. Rodzi się w biednej stajni obok zwierząt, potem wraz z Józefem trudni się ciosaniem desek a wreszcie umiera jak złoczyńca na krzyżu. Nie jest celebrytą, pokazywanym w każdej stacji telewizyjnej, jednak pociąga za sobą ludzi, głodnych Słowa Bożego i miłości Boga. Objawienie to widzenie Boga, który ciągle parzy na nasze czyny. Widzący Boga wie, jak ma postępować. W dzień Objawienia Pańskiego pomódlmy się o większą wiarę dla siebie, oraz o łaskę objawienia, dla tych, którzy są z daleka od Boga.