piątek, 9 grudnia 2011

Doświadczenie wiary - Być dobrym jak chleb (14.12)

Ostatnio znajomy misjonarz pracujący przez pewien okres w Afryce opowiedział mi pewną sytuacje, której był świadkiem. Odwiedzał on wraz z współbratem domy mieszkańców na ubogich przedmieściach. W jednym z lokali (ciężko nazwać go domem) spotkali dziecko z początkiem choroby głodowej (charakterystyczny powiększony brzuch). Dziecko to nie jadło nic od kilku dni. Ktoś z sąsiadów przyniósł właśnie tej dziewczynce upieczonego ziemniaka. Można by było z pewnością pomyśleć, że dziecko natychmiast go zjadło. Tak się jednak nie stało. Dziewczynka przełamała ziemniaka na dwie połówki, chcąc jedną z nich ofiarować gościom. Sytuacja wydaje się być paradoksem : dziecko chore z głodu pragnie ofiarować swoim gościom, to co w tej chwili ma najcenniejszego. Wzrusza nas jej zmysł szacunku kosztem siebie i swoich potrzeb.
Św. Brat Albert Chmielowski mówił, że mamy ,,być dobrymi jak chleb”. Oznacza to większą dostępność i życzliwość dla ludzi i patrzenie na życie z perspektywy dawania siebie innym, swojego talentu, umiejętności, rozmowy a czasem może tylko uśmiechu.  Adwent może być dobrą okazją do rewizji życia także pod kątem zadania sobie pytania : skoro czekam na przyjście Jezusa, jakie ono będzie dla mnie?  Aby nie martwić się o to wystarczy nie odkładać ,,na wczoraj” uporządkowania swojego życia duchowego. Pomóc może nam w tym właśnie radość wiary i wypływające z niej uczynki miłosierdzia względem innych.  Nie zapomnę  corocznych serii rekolekcji młodzieżowych, podczas których dziesiątki młodych śpiewając  piosenki religijne dzieli się swoją wiarą. Przyjeżdżały różne ,,typy”, lecz każdy – w różny oczywiście sposób- wyjeżdżał inny. Początkowo niektórzy buntowali się przed pracą (codzienne posługi na stołówce, sprzątanie ośrodka , prace w ogrodzie itd. ). Po jakimś czasie poznawania Jezusa praca na rekolekcjach zmieniła się dla nich w posługę. Różnica polegała na zmianie podejścia – praca jest synonimem konieczności,  posługę podejmuje zaś  się z miłością, bo z niej właśnie wypływa chęć służenia.
W Piątej Modlitwie Eucharystycznej są takie piękne słowa : ,, Przez ofiarę Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, wydanego za nas na śmierć, doprowadzasz nas do Twojej miłości, abyśmy także my dawali siebie braciom”. Dawać siebie braciom. Służyć radą, talentem, rozmową. Wydaje się to łatwe w pierwszej chwili, lecz puszczają nam nerwy, gdy wracamy zmęczeni do domu i na klatce schodowej szuka z nami rozmowy starsza sąsiadka (która mieszka sama i pewnością czuje się samotna). Chwila naszej życzliwości będzie być może dla niej oderwaniem się od codziennej samotności i powodem radości na cały dzień. Św. Jan Chrzciciel był tym, który nawoływał do nawrócenia przed przyjściem Mesjasza. Był Jego zwiastunem. I my bądźmy zwiastunami przyjścia Pana Jezusa które teraz dokonuje się w naszych sercach przez dzielenie się wiarą i wypływającymi z niej uczynkami. Gotujmy drogę Panu, prostujmy Jego ścieżki , by mógł wejść On do naszych serc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz