Dla części społeczeństwa pogrzeb prowadzony przez kapłana wydaję się nobilitacją zasług zmarłego, jego wiary i wkładu we wspólnotę Kościoła. Nie jest to jednak do końca właściwe myślenie. Często rodzina człowieka całe życie określającego się mianem ateisty, który do ostatniego tchnienia odrzucał sakramenty, prosi o ,,odprawienie ceremonii” tylko z przeświadczenia ,,co ludzie powiedzą”. Pogrzeb jednak dla katolików nie jest tylko symboliczną ceremonią zakończenia życia ludzkiego. Ma przede wszystkim na celu modlitwę w intencji zmarłego, który był wierzący - co wiąże się z uczestnictwem w Sakramentach , ale też i grzeszny oraz niesie żywą pociechę nadzieją zmartwychwstania . Czy jednak do nas należy osąd sumienia człowieka? Kodeks Prawa Kanonicznego podaje konkretne przypadki, kiedy kapłan winien odmówić pogrzebu katolickiego: notoryczni apostaci, heretycy i schizmatycy oraz jawni grzesznicy, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia.
Starsze panie siedząc na ławce przed blokiem żywo rozprawiały o wiadomości o śmierci ich sąsiada – pana Henryka. Przecież to był pijak i złodziej – opowiedziała pani Elżbieta na wiadomość, że Henia spod ,,szóstki” pochowa ksiądz. Nie znały jednak okoliczności jego śmierci. Henryk czuł od dłuższego czasu, że musi uporządkować swojego życie jeśli chodzi o relacje z Bogiem. Był ochrzczony, jako mały chłopak nawet był ministrantem. Pamiętał nawet część ,,ministrantury”. Jak sam mówił, potem ,,wyrósł” z tego, skończył technikum ,dostał dobrą pracę, ożenił się i wstąpił do PZPR. Był kierownikiem zmiany, dobrze zarabiał a jego żona zajmowała się domem. Szczęście jednak trwało aż żona Henryka ciężko zachorowała na nowotwór. Długo walczyła z chorobą. Kobieta zmarła po 7 latach walki. Henryk został na świecie sam, ponieważ z żoną nie mieli dzieci, a jego biedna rodzina mieszkała bardzo daleko, na wsi. Pracował do początku lat dziewięćdziesiątych, aż w wyniku przemian ekonomicznych został zwolniony z pracy. Choć dostał bardzo wysoką ,,odprawę”, nie mógł pogodzić się ze stratą pracy , która po śmierci żony wypełniała pustkę w jego życiu. Sięgnął po alkohol, który od tego czasy stał się lekiem na jego samotność. Potem okazało się, że cierpi na marskość wątroby. Czując zbliżającą się śmierć , pewnej niedzieli umył się, wyciągnął z szafy dawno nie używany garnitur, ubrał się i poszedł do kościoła. Jednak nie odważył się pójść do swojego kościoła parafialnego, jego proboszcz znał go bowiem jako drobnego złodziejaszka – po przepiciu odprawy Henryk utrzymywał się tylko z pomocy społecznej, często nie starczało na alkohol kradł więc pokrywy studzienek kanalizacyjnych oraz inny złom. Henryk poszedł na Mszę św. oraz do spowiedzi. Nie był na Mszy od 40 lat, nie znał odpowiedzi mszalnych, ostatni raz był na Mszy św. jeszcze przed soborem . Tydzień później upadł z bólu na klatce schodowej, przewieziono go do szpitala, gdzie zmarł. Zdążył pojednać się z Panem Bogiem. To wielka łaska dana mu przez Miłosierdzie Boże. Wspomniane na początku kobiety nie znały prawdy o życiu duchowym Henryka, który dzięki łasce Boga, który czeka na każdego syna marnotrawnego do ostatniego tchnienia, zdążył się nawrócić. Historia ta świadczy o tym, jak opinia ludzka, nawet powszechna, może nieraz odbiegać od rzeczywistości.
Podobna reakcja ze strony ludzi spotkała św. Alfonsa Liguoriego gdy pewnego dnia wydobyto z wody zwłoki samobójcy, który rzucił się z mostu do rzeki . Ludzie przekonani byli, że człowiek ten na pewno jest potępiony, bo przecież nie mógł w sobie obudzić żalu za grzechy. Święty odpowiedział im na to : Miłosierdzie Boże mogło przejść między mostem a wodą. Kościół zna miłosierdzie Boga, dlatego nie wydaje wyroków wiecznego potępienia, chociaż z radością wydaje dekrety kanonizacyjne. Kościół posiada listę świętych, nie ma jednak listy potępieńców. Świadczy to o tym, że wbrew najrozpaczliwszym nieraz pozorom zawsze trzeba mieć nadzieje. Pozwólmy więc, by ta nadzieja zakwitła w naszych duszach, którą nieraz zasmuca czyjaś nagła śmierć w smutnych okolicznościach. Módlmy się również i za nas, aby każdy z nas zdążył przed śmiercią uporządkować swoje życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz